W ostatnich miesiącach miałam szansę odwiedzić Bory Tucholskie dwukrotnie. Raz na zaproszenie RDLP w Gdańsku, gdzie w magicznym Czarnem jadłam najlepsze pierogi na świecie i zakochałam się Borach. Kolejny raz ujrzałam je w wersji poklęskowej, spędzając w Chojnicach i najbliżej okolicy dwa świetne i pełne emocji dni. Widok „na żywo” obszarów poklęskowych mną wstrząsnął. W ogóle, to wydaje mi się, że w poprzednim wcieleniu byłam Borawiakiem. Ale nie ja i moje uczucia do Borów są najważniejsze. Chciałam napisać Wam słów kilka o turystyce poklęskowej, która ma się tam całkiem nieźle.
Po pierwsze dlatego, że komuś po prostu chce się tym zajmować. Po drugie, dlatego, że ciężko znaleźć w Polsce takie gołoborze. Po trzecie, że miejscowi leśnicy włożyli w tą turystykę serce, emocje, skromność, ale i dumę, że tyle już udało się zrobić. A turyści uwielbiają takie historie, zwłaszcza w pięknych sceneriach przyrody.
Piorunujące wrażenie robią „żywe pomniki” pozostawione celem upamiętnienia nawałnic. Stoją same, mocno chwiejąc się przy podmuchach wiatru. A to oznacza jedno. Przebywanie w ich najbliższej okolicy, nie jest bezpieczne.
Na tych terenach znajdują się uprawy leśne do 4 m wysokości, co oznacza, że obowiązuje na nich stały zakaz wstępu do lasu. Dlatego też, jeśli jest legalnie wprowadzony (zgodnie z ustawą o lasach i rozporządzeniem) ludzie mają zakaz wejścia na ten teren. Jeśli ktoś go złamie i zdarzy się wypadek, trudno mówić o odpowiedzialności za wypadek, na obszarze, gdzie nikt nie powinien się znajdować.
Podstawy prawne:
- Art. 26. ust.2. Stałym zakazem wstępu objęte są lasy stanowiące: 1) uprawy leśne do 4 m wysokości; (ustawa z dnia 28 września 1991 r. o lasach)
- ROZPORZĄDZENIE MINISTRA OCHRONY ŚRODOWISKA, ZASOBÓW NATURALNYCH I LEŚNICTWA z dnia 6 stycznia 1998 r. w sprawie określenia wzoru znaku zakazu wstępu do lasu oraz zasad jego umieszczania.